Elektrownie jądrowe mają swoje wady i zalety. Produkcja energii poprzez rozszczepianie atomu nie emituje dwutlenku węgla - zmory polskiej gospodarki, która w 98 proc. opiera się na węglu. Firmy działające w Polsce wytwarzają rocznie 300 mln ton (8 proc. całej Unii Europejskiej) tego trującego gazu. Nie należymy do największych trucicieli świata, ale i tak mamy się czym martwić.
Władze unijne wprowadziły limity emisji dwutlenku węgla. Producenci energii, czyli elektrownie, będą musieli kupować te limity, które nie należą do tanich. Oczywiście odbiją sobie to w cenach energii sprzedawanej odbiorcom. Za kilka lat elektrownie będą płacić za cały wyprodukowany dwutlenek węgla, wówczas ceny prądu skoczą jeszcze bardziej.
Trzeba więc zainwestować w alternatywne źródła energii. Na poziomie mikro, czyli domu jest kilka "ekologicznych" opcji. Można zamontować piec na słomę, wiklinę i inne rodzaje biomasy. Można też zainstalować kolektory słoneczne.
Droższym rozwiązaniem są turbiny wiatrowe, ale to też jest bardzo dobre rozwiązanie, które sprzyja ochronie środowiska, bo nie wiąże się z emisją dwutlenku węgla.
W gestii państwa leżą elektrownie jądrowe. W Polsce nie ma jeszcze takich obiektów. Trwają wstępne prace. Na razie wytypowano lokalizację. Teraz będzie przygotowywane studium wykonalności. W 2030 r. mają u nas działać dwie elektrownie jądrowe, a pierwsza - już za 10 lat.